Dziewiczy sandacz, pełnia i mokre nogi...
Wyprawa na sobotnią nockę była planowana już od wtorku, cały tydzień dość ładny noce cieplejsze więc decyzja mogła być tylko jedna w sobotę telefon od Michała kompana zasiadek z pytaniem czy jedziemy, ja oczywiście ale stoję w super korku więc w domu będę za półtora godziny więc za dwie możemy ruszać Około godziny 18 pakujemy już sprzęt do samoch…